niedziela, 6 września 2015

Cześć i czołem!


To smutne, jak kończy w dzisiejszych czasach większość naprawdę dobrych blogów. Naturalnie nie uważam, że mój się do takich zaliczał - po prostu przeglądałam jakiś czas temu kilka z moich ulubionych i załamujące jest to, jak wiele osób traci pasję i zainteresowanie tym, czym dzieli się z nami w internecie. Niestety, na chwilę obecną i ja się do ich grona zaliczam. Kiedy zakładałam tego bloga, pomyślałam sobie, że to będzie fajna przygoda, że spróbuję czegoś nowego... Brak czasu i narastająca liczba obowiązków kazały mi zakwestionować te powody. Nie mam, oczywiście, w planach usuwać tej strony, bo szkoda mi pracy, którą w nią włożyłam. Czuję się jednak w obowiązku przynajmniej go zawiesić - na czas nieokreślony. Nie będę was już więcej przepraszać, bo odnoszę dziwne wrażenie, że jest to najczęściej używane na tym blogu słowo. Chcę tylko nadmienić, że przykro mi, że nie byłam w stanie dostarczyć Wam treści, na które tak czekacie. Postaram się jak najczęściej tu wracać i kiedy będę gotowa, odsłonię przed Wami kolejne przygody naszych ukochanych bohaterów. Zachęcam więc do zaglądnięcia do mnie od czasu do czasu. Ten post został napisany głównie po to, by Wam podziękować. Za to, że wciąż tu jesteście oraz, że blog ma ponad 22 tysięcy wyświetleń, czego nie byłam sobie w stanie wyobrazić w najśmielszych snach. I za wszystko inne, o czym zapomniałam, a co mimo wszystko dla mnie robicie :) Jest tyle świetnych blogów, więc sądzę, że nie będzie wam się nudziło w oczekiwaniu na rozdziały tutaj.

Obiecuję, że się nie poddam. Wrócę. 
Pozdrawiam Was serdecznie,
Wasza Autorka ♥


P. S: Opowiadajcie, jak wam minęły wakacje!

środa, 4 marca 2015

Mały wielki powrót!


Witajcie kochani! I, po raz kolejny, ogromne przeprosiny. Co spowodowało tak długą przerwę? W telegraficznym skrócie: kompletny brak mojej starej, ale kapryśnej przyjaciółki weny. Czasu zresztą też, ale dość już o tym. Na szczęście motywacji dzięki Wam nigdy mi nie zabraknie.
Jestem już z wami i mam wielka nadzieję, ze ktoś tu jeszcze pozostał... Tak czy siak, zamierzam kontynuować moje opowiadanie, a przekonali mnie do tego drodzy mi bardzo ludzie: najlepsza przyjaciółka, którą przy odrobinie szczęścia kiedyś poznacie, a także moja półboska siostra Julia Córka Posejdona. Niezawodnie potrafi dodać mi otuchy i z dumą mogę powiedzieć, że w autorskim świecie to ona wspiera mnie i motywuje. Czy o czymś zapomniałam? Wydaje się niemożliwe o Was zapomnieć kochani, ponieważ wszyscy niestrudzenie komentujecie i zachęcacie mnie do powrotu :) Moja przydługawa absencja coś mi uświadomiła i mam zamiar się tego trzymać! Muszę powrócić do korzeni, nadrobić to, co do tej pory napisałam i zastanowić się, jaki styl chcę obrać w opisywaniu dalszych przygód z tego magicznego uniwersum, które mi przyjdą do tej mojej potraconej autorskiej głowy.


Pozdrawiam Was i ściskam,
Wasza Autorka ♥️



P.S: Byłabym zapomniała! Piszcie w komentarzach, jak spędziliście ferie: jeżdżąc na łyżwach, sankach, snowboardzie czy nartach? A może w domu, przy kominku z kubkiem gorącej czekolady i dobrą książką w ręce? ;)

czwartek, 28 sierpnia 2014

Liebster Blog Award!


Hej, witam z powrotem! Rozdziały, zgodnie z zapowiedzią, pojawią się wkrótce, ale postanowiłam się nie obijać i napisać przynajmniej nominację do Liebster Blog Award ;) Po wakacjach (które jednak wciąż trwają) wrócę wypoczęta, pełna energii i świeżej weny. Chcę tylko, abyście mieli świadomość, że pisanie tego bloga jest dla mnie pasją i sposobem na wyrażenie siebie. Nie robię tego dla nikogo innego niż dla siebie, i oczywiście dla Was. Dlatego będę kontynuować moją historię nawet dla jednego, jedynego czytelnika.

No, dobrze. A więc, do Liebster Blog Award nominowała mnie The Lotka, za co jej bardzo dziękuję ♥  Oto jej pytania i moje odpowiedzi:

1. Co cenisz w innych?

Trudno powiedzieć, ale chyba najbardziej cenię sobie szczerość, uczciwość i oryginalność, a także umiejętność współczucia i wspierania innych ;)

2. Jakie jest twoje największe marzenie?

Skończyć studia, dostać wymarzoną pracę i pojechać kiedyś do Nowego Yorku (może nawet tam zamieszkać).

3. Osoba, którą podziwiasz?

Zawsze podziwiałam (co nadal robię) Michaela Jacksona: za jego muzykę i to, jak ciężko pracował, by ludzie zaczęli go akceptować i dostrzegać jego talent. Podziwiam także moją mamę, ponieważ codziennie jest dla mnie inspiracją - jej siła i upór w dążeniu do celu nigdy nie przestaną mnie zadziwiać.

4. Ulubiony autor?

Naturalnie wujek Rick! Oprócz tego niezmiennie zachwycam się dziełami Cassandry Clare i Victorii Aveyard.

5. Ulubiony serial?

Ubóstwiam wręcz amerykańskie seriale w stylu dokumentów biurowych czy też komedii, takie jak The Office czy Parks and Recreation. Jednymi z moich ulubionych są też Sherlock, Doctor Who, Glee czy Friends.
(Funfact: Gdy byłam mała miałam praktycznie obsesję na punkcie H2O Wystarczy Kropla!)

6. Bohater/ka z którym/ą się najbardziej utożsamiłaś?

Myślę, że najbardziej podobna jestem do Clary z Darów Anioła. Podobnie jak ona jestem bardzo przywiązana do mojej rodziny i jestem w stanie zrobić wszystko, by nie stała im się krzywda. Poza tym, potrafię być czasem bardzo uparta i nieco irytująca ;)

7. Znienawidzona ekranizacja/adaptacja?

Cóż, wszyscy wiemy, że filmy o Percy'm nie były arcydziełem. Nie ma chyba jednak takiej adaptacji czy też ekranizacji, której bym nienawidziła. Myślę, że każdy film, nawet ten bazujący na innym dziele kulturowym, jest już osobnym tworem i ma w sobie pierwiastek oryginalności.

8. Książka, do której chętnie wracasz?

To seria, a właściwie trzy. Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy, Dary Anioła oraz Czerwona Królowa. Przeczytałam  je już chyba z milion razy, ale nigdy mi się nie znudzą.

9. Kiedy ostatnio płakałaś?

Wczoraj, podczas oglądania filmu Woda dla słoni. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że aż tak silnie wpłynie na moje emocje...

10. Cecha, której w sobie nie lubisz?

Na pewno ciągłe przekonanie, że zawsze wszystko wiem najlepiej, nie służy na moją korzyść. Nie zawsze uczę się na błędach, a przez to w życiu jest trudniej.
No i słomiany zapał do niektórych rzeczy. I... może już wystarczy.

11. Cecha, którą w sobie lubisz?

Wydaję mi się, że udzielam najbliższym dobrych rad. A przynajmniej przez większość czasu.



A teraz moje pytania:


1. W ilu językach mówisz?
2. Gdybyś mogła mieć jedno życzenie, jak by ono brzmiało?
3. W jakim mieście chciałabyś zamieszkać w przyszłości?
4. Ulubiona książka?
5. Ulubiony film?
6. Jaka jest twoja pasja?
7. Twój ulubiony przedmiot w szkole to...?
8. Jak masz na drugie imię?
9. Jaką magiczną moc chciałabyś posiadać (może być z filmu, książki, bajki...)?
10. Jak spędziłabyś ostatni dzień życia?



Z mojej strony nominację otrzymują:

Pragnę także gorąco podziękować jeszcze dwóm osobom: Arii Pl i Kochanemu Anonimkowi za to, że mnie wspierają i zostały ze mną po tej długiej przerwie ♥

Do zobaczenia wkrótce...


sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział XVI: Gorzkie łzy


Kiedy półbogowie zakończyli pocałunek, nastała niezręczna cisza. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć po tej nieoczekiwanej chwili bliskości. Pierwszy milczenie przerwał Nico.

- Przepraszam - odezwał się drżącym z emocji głosem. - Nie powinienem był...

Ale Victoria już go nie słuchała. Odwróciła się na pięcie i pobiegła co sił w stronę domku Hery. Nico został sam, stał jak wryty ze zdezorientowaną miną. Dziewczyna sama nie wiedziała, dlaczego uciekła. Może bała się usłyszeć zakończenia tego zdania? Wpadła z hukiem do pomieszczenia i padła na łóżko; zegar ścienny wybijał właśnie północ. "Najlepiej będzie, jak się przebiorę i pójdę spać" pomyślała. Wstała, wyciągnęła z szafy białą piżamę w drobne pawie pióra i pomaszerowała do łazienki. Wzięła długą, ciepłą kąpiel - w wannie mogła się odprężyć i choć przez chwilę nie myśleć o pocałunku z synem Hadesa. Kiedy skończyła, umyła zęby i, już w piżamie, wskoczyła pod kołdrę. Zgasiła światło, by ciemnością odgonić myśli. Pomimo zmęczenia jakie ją ogarnęło, jeszcze długo nie potrafiła zasnąć. Całkowicie pochłonęły ją rozmyślania o misji i chłopaku, którego wciąż ciężko jej było rozgryźć. Zanim się obejrzała, po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Nie chciała płakać z jego powodu, jednak emocje wzięły górę. "Czy naprawdę jestem jedną z tych dziewczyn? Będę płakać za każdym razem, kiedy coś pójdzie nie tak?" W końcu, wyczerpana i pełna obaw, zapadła w sen. Tym razem nie dręczyły jej żadne koszmary.


Tymczasem Percy i Annabeth -  obozowicze zaczęli ich już nazywać Percabeth, przyzwyczajeni do ich nierozłączności - prosto z ogniska udali się do domku numer 3. Z początku chcieli spędzić wspólny wieczór w domku Ateny, jednak myśl o towarzystwie licznego rodzeństwa dziewczyny wybiła im ten pomysł z głowy. Trzymali się za ręce, spacerując powoli przez ciemny, cichy Obóz. Przechodząc koło domku Hefajstosa, w nikłym, migotliwym świetle pochodni zauważyli Nico di Angelo. Nie był sam. W namiętnym pocałunku przyciągał do siebie Victorię. Pomimo poczucia, że zaburzają intymny charakter tej chwili, syn Posejdona wraz z towarzyszką przystanęli.

- Myślisz, że ona wie? - spytał Percy tajemniczo. Annabeth w odpowiedzi jedynie pokiwała przecząco głową i ściągnęła usta w wąską kreskę. Percy wydawał się nieporuszony jej reakcją.

- Nico jest już dużym chłopcem, poradzi sobie - dodał z szelmowskim uśmiechem.

Nagle, Victoria odsunęła się i odbiegła. Percy pociągnął więc Ann za rękę i oddalili się. Z pewnością żadne z nich nie chciałoby zostać przyłapanym podglądaniu takich scen, a już z pewnością nie z udziałem Nico - mógłby dosłownie zakopać ich żywcem.
Gdy znaleźli się w domku dzieci Posejdona, Annabeth usiadła na łóżku, a jej chłopak zniknął w drzwiach kuchni. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Z racji tego, że Percy nie miał półboskiego rodzeństwa - a przynajmniej takiego, o którym wiedział - w domku mieszkał sam. Był on urządzony skromnie, ale urokliwie. W powietrzu unosił się zapach soli i morskiej bryzy. Stojąca w rogu pomieszczenia fontanna wypełniała ciszę swoim cichym pluskiem. Ozdobione muszelkami i drewnianą boazerią ściany tylko potęgowały plażowy klimat sypialni. Niestety, jedyny mieszkaniec tego przybytku nie był zbyt wielkim fanem sprzątania. Wokół łóżka walały się rozmaite książki i ubrania, nie wspominając już o kilku porzuconych zapewne po treningu sztyletach i częściach rynsztunku. Z zamyślenia córkę Ateny wyrwał Percy, który wrócił trzymając w ręce sporej wielkości butelkę drogiego francuskiego szampana.
Wyciągnął jeszcze z pudełko czekoladek, które wyglądało na drogie i postawił wszystko na szklany stolik stojący pośrodku pokoju.

- No proszę, romantyk się znalazł - stwierdziła Ann marszcząc brew. - Mogę spytać z jakiej to okazji?

- Chyba nie zapomniałaś o naszej trzymiesięcznicy? - odparł syn Posejdona ze znanym jej dobrze szerokim uśmiechem. Ewidentnie coś knuł.

- Wiesz, że nie zapomniałam. Ale wystarczyłoby, gdybyś posprzątał, Glonomóżdżku - ze śmiechem odrzekła Annabeth. Postanowiła zagrać w jego grę i zobaczyć, do czego to dobrowadzi.

                                                                             ➸

Następną godzinę spędzili na rozmowach, żartach i raczeniu się przysmakami, które zgromadził Percy. Zanim się spostrzegli, wybiła północ.

- Chyba czas na mnie - oświadczyła córka Ateny, przeciągają się leniwie i podnosząc się z miejsca.

- Zostań jeszcze trochę, Kopciuszku - poprosił Percy, ciągnąc ją za rękę i śmieszne poruszając brwiami.

- Naprawdę muszę wracać, wiesz, że Malcolm dostanie szału - oparła, popychając go z powrotem na łózko.

Gdy usiłowała się odwrócić, Percy złapał ją za ramiona i pociągnął na łózko. Zaskoczona, Annabeth wydała z siebie głośny pisk, ale zaraz uciszył ją namiętny pocałunek winowajcy całego zamieszania. Upojony winem umysł dziewczyny nie pracował tak prężnie jak zwykle, zdobyła się jednak na nieprzekonującą oznakę protestu.

- Percy...

- Do diabła z Malcolmem - zamruczał, całując jej szyję. 

Chyba nic się nie stanie, jeśli dzisiaj spędzę tu noc. Jeśli któreś z rodzeństwa będzie mnie potrzebowało, wiedzą, gdzie mnie znaleźć, przekonywała się w myślach dziewczyna. Uspokojona i rozluźniona, poddała się przyjemności. Tymczasem, pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Po chwili, na podłodze wylądowała koszula Percy'ego, a zaraz po niej koronkowa bluzka Annabeth.  W wirze pocałunków i pieszczot, oboje myśleli tylko o jednym: jak szczęśliwi są, że pośród wszystkich niebezpieczeństw i ratowania świata właściwie co dwa tygodnie, znaleźli siebie. Miłość znalazła swoje miejsce nawet w życiu herosów, którzy nieczęsto dożywali więcej niż trzydziestu lat. Choć w gruncie rzeczy byli jeszcze przecież nastolatkami. I właśnie przeżyli swój pierwszy raz.


Nieco później, gdy emocje już opadły, Percy leżał rozciągnięty na łóżku, jednym ramieniem obejmując Annabeth. Oboje byli zdyszani, lecz zadowoleni. W półmroku pokoju, oświetlanego jedynie księżycową poświatą wpadającą przez okna, świat wydawał się stać w miejscu. Istnieli tylko oni. Pod wpływem impulsu, chłopak odwrócił głowę i złożył delikatny pocałunek na czole Ann.

- Kocham Cię - wyszeptał. Balansująca na skraju snu i jawny dziewczyna podźwignęła się na ramieniu i złączyła ospałym ruchem ich rozgrzane wargi.

- Ja Ciebie też. A teraz choć już spać - zażądała.

Przytuliła się do niego i umościła wygodnie w pościeli. Percy właśnie miał zrobić to samo, kiedy poczuł mrowienie na karku - ktoś ich obserwował. Kątem oka zauważył, że w najciemniejszym rogu pokoju czaiła się jakaś postać. Pozornie niewzruszony sięgnął do kieszeni spodni leżących na podłodze, aż poczuł w dłoni znajomy kształt Orkana, oczywiście dla bezpieczeństwa zamaskowanego jako zwykły długopis. Podniósł się powoli. Następnie potrząsł delikatnie ramieniem Annabeth, wymawiając jej imię.

- Hm? - mruknęła niechętnie, przewracając się na drugi bok. - O co chodzi?

- Nie chcę psuć ci wieczoru - zaczął Percy. - Ale chyba mamy kłopoty.




Witam Was serdecznie, moi kochani czytelnicy. Rozdział XVI jest ostatnim w tym roku szkolnym. Planuję w tym roku wakacje w Hiszpanii i Portugalii, odwiedzę także Maroko. Nie będę więc miała pewnie głowy do pisania, choć kto wie, kiedy i gdzie znajdę inspirację ;) Jak zawsze, jestem bardzo wdzięczna za Wasze wsparcie. Z całego serca życzę Wam udanych i pełnych słońca wakacji!

Do napisania we wrześniu,
Wasza Autorka ♥

P. S: W komentarzach piszcie koniecznie, jak Wam poszedł ten rok szkolny!

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział XV: "Istna boska patologia!!"

Percy i Annabeth szli w stronę placu, trzymając się za ręce. Wciąż upojeni swoim szczęściem, przysiedli na jednej z drewnianych belek ustawionych wokół paleniska. Większość obozowiczów już się zgromadziła: przybył domek Zeusa, Hadesa, Ateny, Aresa, Apolla, Demeter i wiele dzieci pomniejszych bogów. Brakowało jedynie nielicznych - Hermesa, Hefajstosa, Dionizosa i Afrodyty. Percy rozejrzał się dookoła i zauważył Victorię, siedzącą samotnie naprzeciwko niego. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i machnięciem ręki zachęcił dziewczynę, aby się do nich przysiadła. Córka Hery niechętnie wstała z miejsca i powlokła się w kierunku syna Pana Mórz. Prawdę mówiąc czekała na Nika...
Gdy tylko usiadła na szorstkiej powierzchni belki, Percy zagadnął ją:
- Jak tam pierwsze dni w Obozie?
Zanim jednak zdążyła udzielić odpowiedzi na to pytanie, dzieci Apollina zaintonowały pieśń, co oznaczało rozpoczęcie ogniska; obozowicze podnieśli się z miejsc. Dziewczyna posłała niedoszłemu rozmówcy przepraszające spojrzenie, informując tym samym, że o swoich wrażeniach opowie mu później.
Kiedy zabrzmiały ostatnie nuty obozowego hymnu, wszyscy usiedli. Teraz mieli moment odpoczynku od codziennych treningów: mogli się zrelaksować, poplotkować. Dzieci Hekate wyczarowały po obu stronach ogniska długie stoły uginające się pod stosami słodyczy, słonych przekąsek, a także potraw. Półbogowie dosłownie rzucili się na jedzenie, więc gdy Victoria, czując ogromny głód po przeżyciach dnia dzisiejszego, podeszła do stołu, niemalże świecił pustkami. Mimo to, nałożyła na talerz trochę tradycyjnej greckiej sałatki Lynn i odrobinę tzatzików. Ze smakiem zjadła zawartość naczynia, nawet nie wracając na swoje miejsce.
Po kilku godzinach dobrej zabawy, tańców i karaoke, biesiada powoli dobiegała końca. Przez całe ognisko, Vicki głównie siedziała na uboczu i przypatrywała się wszystkim; czasem tylko dołączyła się do śpiewów. Jednak musiała przyznać, że nie bawiła się tak dobrze od wielu lat. Na środek wystąpił Chejron, by przemową zakończyć zebranie.
- Witam Was, moi drodzy. Mam nadzieję, że podobało Wam się ognisko i będziecie je miło wspominać - uśmiechnął się. - Zanim jednak rozejdziecie się do swoich domków, chciałbym poinformować, że w Obozie  pojawiła się nowa półbogini, o czym pewnie już zdążyliście się już przekonać. - przemówił. - Już raz Wam ją przedstawiłem, lecz jestem zobowiązany zrobić to ponownie. Proszę, przywitajcie ciepło Victorię, córę Hery... i Aresa.
Rozległo się pełne niedowierzania westchnienie. Część herosów rozmawiała przyciszoymi głosami, pokazując sobie Victorię palcami, jeszcze inni patrzyli na nią, zdumieni. Wspomniana dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Oddychała ciężko, trzęsły jej się ręce. "Jestem córką matki i syna?! To chore. Istna boska patologia!! Teraz na pewno będą ze mnie drwić; mają mnie za dziwadło." pomyślała, zrozpaczona i zbulwersowana zarazem. W tej samej chwili obok niej przycupnął Nico di Angelo i uspokajająco położył dłoń na ramieniu Vic. Spojrzała na niego ukradkiem. Nie zauważyła go wcześniej... czyżby przyszedł dopiero pod koniec ogniska? Nie miała pojęcia, co kryło się za zniknięciami syna Hadesa, ale wiedziała jedno: pojawiał się zawsze, gdy najbardziej go potrzebowała. Z otępnienia wyrwał ją pogodny, acz stanowczy głos centaura:
- A teraz do łóżek, migiem! Za dziesięć minut gasimy światła!
Córka dwóch bogów z westchnieniem wstała i wolnym krokiem szła w stronę domku numer dwa. Znów pogrążyła się w krainie rozmyślań; nie usłyszała, że podąża za nią Nico. Nagle chłopak chwycił ją za rękę zdevydowanym ruchem. Przyciągnął Vic do siebie; tak blisko, że mogła zatopić się w jego czarnych oczach. Syn Hadesa, otumaniony słodkim zapachem perfum Victorii, gwałtownie zmniejszył odległość dzielącą ich twarze. Usta złączyły się w upragnionym, pełnym miłości pocałunku.
×××
Hejo ;3 Rozdział XV - do odfajkowania! Wiem, że martwi was brak Percy'ego i Annabeth, więc macie (; Spokojnie, jeszcze będzie ich czas - teraz mam wenę na Vico xD Podobał Wam się rozdział? Komentujcie! Piszcie, gdzie popełniłam błąd ^*^ Next we wtorek :D
Przepraszam, ale niestety muszę przesunąć publikację rozdziału na dzień jutrzejszy z powodów prywatnych :/ We wtorek dalsza część historii pojawi się na 1 000 000 %
Un beso enorme i miłego czytania,
Aga ♥

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział XIV: "Chyba się w nim zakochałam..."

Córka Hery i Aresa szybkim krokiem zmierzała w stronę Wielkiego Domu. Idąc za Grover'em, ocierała spocone dłonie o spodnie. Kiedy wyszli z lasu, satyr gdzieś się ulotnił, a dziewczyna została sama. Dopiero teraz dopadły ją wątpliwości: czy bogowie chcą ją zniszczyć? A może raczej uczynić boginią? W tej chwili modliła się do wszystkich znanych sobie bogów, aby wybrali jakieś inne rozwiązanie. Przecież nie mogła zostać unicestwiona! Do Obozu trafiła niedawno, lecz pokochała to miejsce. Było na pewno o wiele lepsze od Podziemia z tymi jego wszystkimi potworami i zmarłymi... brr. "Ochyda" - pomyślała Victoria. - "Jak ja mogłam tam mieszkać tyle czasu?" Bycie jakąś pomniejszą boginią też niezbyt jej się uśmiechało. Musiałaby przez wieczność siedzieć na Olimpie i wysłuchiwać kłótni bogów. No, i nie mogłaby spotykać się z Nikiem. "Chyba się w nim zakochałam..." - pomyślała.
Rozmyślania tak ją pochłonęły, że zanim się obejrzała, już stała na drewnianej werandzie. Wzięła głęboki oddech i ostrożnie przekroczyła próg budynku. Przeszła przez długi korytarz, skręciła w lewo. Następnie weszła po krętych schodach i znalazła się przed drzwiami. Wisiała na nich tabliczka z napisem "Chejron, koordynator zajęć". Dziewczyna nerwowo przejechała ręką po włosach, po czym delikatnie zapukała. Nie słysząc odpowiedzi, zastukała ponownie. Nic.
W końcu, po kilku minutach oczekiwania, Vic zdecydowała się wejść do środka. Nacisnęła klamkę i pchnęła drewniane wrota. Ku jej zdziwieniu, pokój urządzony był w bardzo wesołych kolorach. Spodziewała się brązu lub beżu, a tymczasem ściany gabinetu pomalowane były na jasny zieleń, a meble wykonano z ciemnego mahoniu. Pośrodku pomieszczenia stało duże biurko, na którym piętrzyły się stosy papierów. Niedaleko biurka stała szafa, nieco dalej widoczne było wejście na balkon. W kącie pokoju stał okrągły stolik z czterema krzesłami. "To pewnie tutaj Chejron grywa sobie w remika z Panem D." - zadrwiła w myślach Victoria. Jednak bardziej zainteresowały ją fotografie, stojące na komodzie pod jedną ze ścian. Podeszła bliżej i wzięła jedną z ramek do ręki. Rozpoznanie postaci na zdjęciu zajęło jej trochę czasu, ale w końcu odgadła. Z fotografii uśmiechał się do niej jedenastoletni Percy, stojąc po kostki w morzu. Obok niego machał do aparatu wysoki, barczysty mężczyzna. Włosy miał czarne, a jego oczy były w kolorze morza. Bardzo przypominał Percy'ego, więc Vicki domyśliła się, że to Posejdon. Poczuła ukłucie żalu; ona nigdy nie poznała matki, ani ojca, wychowywała się u Hadesa, praktycznie nie mając kontaktu ze światem na powierzchni. Z cichym brzdękiem odstawiła przedmiot na miejsce. Rozejrzała się po pozostałych fotografiach - na wszystkich widnieli młodzi półbogowie ze swoimi boskimi rodzicami... Annabeth Chase z Ateną, Clarisse La Rue z Aresem, Thalia Grace z Zeusem i... Nico di Angelo z Hadesem? Już miała przyjrzeć się bliżej wizerunkowi Pana Podziemi i jego syna, gdy za sobą usłyszała donośny stukot kopyt.
- Wspaniałe, prawda? - to był Chejron. Córka Hery odwróciła się prędko, speszona.
- Emm... Chejronie, witaj. Przepraszam, ale Grover powiedział mi, że chcesz się ze mną widzieć. Przyszłam więc, ale ciebie nie było i...
- Dobrze już, nic się nie stało - przerwał jej centaur. - Przyzwyczaiłem się już do tego, że obozowicze wchodzą do mojego gabinetu bez pytania. Uwierz mi, ADHD nie ułatwia życia. Usiądź, moje dziecko, proszę.
Mówiąc to, wskazał ręką na fotel ustawiony naprzeciwko zawalonego papierami biurka, po czym sam usiadł, magicznie zmieniając postać. Był teraz niepełnosprawnym mężczyzną na wózku.
Po krótkiej chwili wachania, Victoria także usiadła. Kiedy tylko to uczyniła, koordynator zajęć przemówił.
- Tylko raz na 10 lat bogowie odwiedzają nasz obóz i spędzają cały dzień ze swoimi pociechami. Jak pewnie wiesz, Zeus zakazał im fizycznych kontaktów z ziemskim potomstwem, lecz na to jedno ustępstwo się zgodził.
Dziewczyna nie za bardzo rozumiała, dlaczego Chejron jej to wszystko mówi, ale słuchała cierpliwie dalej. Nie wiedziała, do czego zdolny jest centaur.
- No, ale do rzeczy. Po coś Cię w końcu tu wezwałem. - Chejron uśmiechnął się pokrzepiająco. - Jak już zapewne wiesz, byłem dziś na Olimpie, aby porozmawiać z bogami na pewne tematy, w tym także przedyskutować twój los.
Zdania były podzielone. Niektórzy bogowie głosowali za zmienieniem cię w gwiazdę i umieszczeniem na niebie, jeszcze inni za całkowitym unicestwieniem. Bo długiej i burzliwej dyskusji, zadecydowano, że pozostaniesz w Obozie przez pewien czas, na tak zwany "okres próbny". Jeśli Olimpijczycy uznają, że twoja moc jest zbyt silna i zagraża mitologicznemu światu, zniszczą Cię. Póki co, jesteś jednak bezpieczna. Nie będę Cię już dłużej zatrzymywał, niedługo rozpoczynamy ognisko. Musisz jeszcze zapoznać się ze wszystkimi obozowiczami.
I tym jakże optymistycznym akcentem zakończył rozmowę. Córka Hery siedziała jeszcze przez chwilę w obitym skórą fotelu, zastanawiając się nad tym, co usłyszała. Niezmiernie cieszyła się, że bogowie dali jej szansę i postanowili zostawić w Obozie. Jednego tylko nie mogła zrozumieć: jak jej moc miała komukolwiek zagrażać, skoro ona sama jeszcze jej nie odkryła?
Miała właśnie otworzyć drzwi i wyjść na korytarz, kiedy usłyszała za sobą głos centaura:
- Miłej zabawy, Victorio. I powodzenia!
Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dziękuję, Chejronie. Za wszystko. - odpowiedziała.
Po tych słowach, Victoria wyszła i z trzaskiem zamknęła za sobą drzwi. Zeszła na dół i ruszyła w stronę placu, gdzie za chwilę miało rozpocząć się ognisko.
^*^
Witajcie ;* Po tygodniowej przerwie, mamy rozdział XIV! Żywię wielką nadzieję, że Wam się spodoba i przepraszam za wszelkie błędy ;) Moją nieobecność usprawiedliwiam w poprzednim poście i proszę o wybaczenie ♥ Następny rozdział pojawi się w środę lub czwartek, zobaczę, do kiedy się wyrobię :D Mam do Was ogromną prośbę: KOMENTUJCIE! To dla mnie wiele znaczy, motywuje do dalszego pisania; sprawia, że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech!! ;D Dla Was to przecież moment, a dla mnie satysfakcja. Jeszcze raz bardzo Was proszę o komcie =)
Pozdrawiam z całego serca i  miłego czytania! ;***

sobota, 10 maja 2014

Kochani!


Przepraszam Was za opóźnienia. Niestety, wystąpiły pewne problemy techniczne i... my gods, to brzmi zbyt oficjalnie.
No, to walę prosto z mostu. Wybaczcie, że nie mogłam dodawać ostatnio rozdziałów -stało się to z powodów, na które nie mam wpływu.
Odpowiadając na komentarze pod ostatnim postem: absolutnie nie olewam bloga. Ubóstwiam (niezmierzona gra słów) moich czytelników i uwierzcie, że robię wszystko, co w mojej mocy, by do Was powrócić! Wiem, że zaniedbałam trochę obowiązki, ale
następny rozdział ukaże się już w poniedziałek.
Komentujcie, żebym wiedziała, czy ktoś to w ogóle jeszcze czyta ;)

Pozdrawiam Was gorąco i do napisania!
Wasza Autorka ♥